Chania: Kreta „w pigułce”
Chania to miasto położone na północno-zachodnim wybrzeżu Krety i jeden z najpopularniejszych kurortów turystycznych w całej Grecji. Nieprzypadkowo określa się ją mianem „wrót Krety” lub po prostu „Krety w pigułce”. Ta wyspa jest tak duża, że nie da się jej porządnie zwiedzić w trakcie jednego urlopu. Ja zaczęłam od Chanii i było to spotkanie na tyle udane, że wiem już, iż z pewnością wrócę jeszcze na Kretę.
Co mnie tak zachwyciło? Nie chcę, aby ta relacja przypominała przewodnik po głównych atrakcjach, dlatego skupię się na ciekawostkach i miejscach, które wywołały we mnie szczególne emocje. Gdy zamykam oczy i myślę o Chanii, to przede wszystkim przypominają mi się fantastyczne widoki. Miasto jest pięknie położone, a jego antyczna zabudowa cudownie miesza się z wszechobecną zielenią.
Jednym z miejsc, które szczególnie chcę Wam polecić, są publiczne ogrody, których główną atrakcję stanowi najstarszy na wyspie kroton. Ciekawostką jest również fakt, że w miejscowej kafeterii co roku, 3 listopada, spotykają się mamy karmiące piersią. To akcja promująca naturalne karmienie, które – jak już wiecie z moich artykułów – jest zdecydowanie najlepsze z punktu widzenia zdrowia maluszka.
Mając mało czasu na zwiedzenie Chanii, trzeba wyznaczyć sobie kilka priorytetów. Sugeruję, aby na każdej liście znalazła się miejscowa Hala Targowa z 1923 roku. Jest nie tylko piękna pod względem architektonicznym, ale także stanowi idealny punkt dla osób szukających pamiątek oraz chcących zatopić się w kreteńskim życiu dnia codziennego. Na organizowanych tam targach można kupić dosłownie wszystko: od warzyw, przez mięso, aż po różnego rodzaju gadżety.
Kolejną atrakcją z kategorii „must see” jest oczywiście Port Wenecki z XIV wieku. To prawdopodobnie najtłumniej odwiedzane miejsce w całej Chanii, stąd osobiście sugeruję, aby wybrać się tam wieczorem, gdy port jest przepięknie oświetlony. W pobliżu działa mnóstwo klimatycznych restauracji, w których można zjeść romantyczną kolację.
Chania to miasto tętniące życiem. Widać, że jeszcze całkiem niedawno, bo do lat 70. XX wieku, była stolicą administracyjną Krety. Co prawda bombardowania w czasie II Wojny Światowej mocno nadszarpnęły antyczną zabudową, ale wciąż na każdym kroku widać, że to miasto z wielowiekową tradycją. Warto zagubić się w ciasnych uliczkach, poobserwować codzienne życie mieszkańców, zajrzeć na mury obronne czy cmentarz wojskowy (bajeczne widoki, zjawiskowa architektura), odwiedzić liczne świątynie różnych wyznań, z których część oferuje wstęp na wieże widokowe. Ja byłam tym wszystkim zachwycona.
Gdybym miała wskazać moje ulubione miejsce w Chanii, to bez zastanowienia odpowiadam: Wzgórze Proroka Eliasza. Co prawda administracyjnie nie należy ono już do miasta, ale znajduje się na tyle blisko, że warto się tam wybrać – chociażby lokalną komunikacją. Ze wzgórza rozpościera się fantastyczny widok na Chanię i okolicę. Pomimo sporej liczby turystów miejsce jest zadziwiająco spokojne, emanuje ciszą i sprzyja relaksacji. Warto przy tym wiedzieć, że Wzgórze Proroka Eliasza jest jednym z najważniejszych miejsc dla rodowitych Kreteńczyków, ponieważ to właśnie tu w 1897 roku około setka miejscowych rewolucjonistów stawiła dzielny opór tureckiemu okupantowi, co było kluczowym etapem walki o niepodległość Krety i jej późniejsze połączenie z Grecją.
Fani historii nie mogą rzecz jasna ominąć Muzeum Archeologicznego, w którym zgromadzono bezcenne pamiątki antycznej kultury kreteńskiej. Ponieważ jednak na wakacjach nie samymi uniesieniami duchowymi żyje człowiek, radzę zaplanować sobie trochę czasu na zakupy! A jest co kupować: od artystycznej biżuterii, przez wyroby ze skóry, aż po naturalne kosmetyki.
Okolice Chanii, czyli raj dla kochających zwiedzanie
Nie macie jeszcze dość ekscytujących spacerów po Chanii? W takim razie koniecznie zaplanujcie sobie wycieczki po okolicy, bo te także dostarczają niesamowitych wrażeń. Wszystko oczywiście zależy od tego, jak długi urlop sobie zaplanujecie. Ja nie miałam zbyt dużo czasu, dlatego ograniczyłam się do najważniejszych atrakcji.
Z pewnością mogę polecić obowiązkowy punkt na mapie każdej osoby odwiedzającej Kretę, czyli bajeczną lagunę Balos. To coś dla tych, którzy szukają egzotycznych widoków blisko Polski. Laguna przypomina najpiękniejsze zakątki Tajlandii czy Karaibów i warto tam spędzić nawet całe popołudnie. Jeśli komuś przeszkadzają tłumy, to nieco spokojniej, a wcale nie mniej pięknie, jest w słynnej Zatoce Szatana.
Miłośnikom plażowania polecam krótki rejs na wyspę Elafonisi. Słynie ona z plaż, których piasek przybiera różową barwę. Krystalicznie czysta woda, bajeczny zachód słońca, błogie lenistwo – na to również musi się znaleźć czas podczas urlopu.
Nieco dalsza wycieczka do wąwozu Samaria dostarcza niezapomnianych wrażeń, choć może być bardzo męcząca – pamiętajmy o kreteńskim upale. Jeśli czujecie się na siłach i lubicie podziwiać cuda natury, to zdecydowanie polecam.
Z kolei miłośników kina zapraszam na półwysep Akrotiri – ten sam, na którym kręcono sceny do słynnego filmu „Grek Zorba” z Anthonym Quinnem.
Na szlaku zwiedzania nie może również zabraknąć wizyty w cerkwi św. Mikołaja w położonej nieopodal Chanii miejscowości Agios Nikolaos. Warto także wybrać się do miejscowości Georgioupolis z fantastyczną plażą.
Świetną przygodę przeżyłam również w miejscowości Ano Vouves, której główną atrakcją są jedne z najstarszych na świecie drzew oliwnych (poświęcono im nawet muzeum). Podczas tej wycieczki wybraliśmy się do pobliskiej tawerny z przepięknym widokiem. Mieliśmy przyjemność poznać gospodarzy i tutaj zaskoczenie: ich syn studiuje w Krakowie! Spędziliśmy fantastyczny wieczór w greckim stylu, z winem, obowiązkowym pokazem zorby i ogromną dawką pozytywnych emocji.
Nie muszę chyba dodawać, że gorąco polecam Wam spędzenie urlopu w Chanii i generalnie na Krecie, która jest wyspą o tak wielu obliczach, iż można na nią wracać co roku, za każdym razem doznając zachwytów.
3 Komentarze
Fajna inicjatywa ze zbiorowym karmieniem piersią, chciałabym to zobaczyć, a może nawet wziąć udział. Choć sama data jakoś mnie nie zachęca do zagranicznych podróży.
Można poczytać po angielsku w internecie, jak to wygląda. Może Pani zorganizuje taką akcję w Polsce, myślę że warto takie akcje promować. Sama bym się do takiej akcji przyłączyła. Proszę przemyśleć. Pozdrawiam.