„Książka na receptę. Recepta na sukces.” Świetna akcja, która zachęca do czytania dzieciom

Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.

Jeśli uważnie czytacie mój blog i zaglądacie na mój profil na Facebooku, to dobrze wiecie, że w 100% zgadzam się z zacytowaną na wstępie Wisławą Szymborską. Kocham czytać, poświęcam lekturze większość wolnych chwil. Co ciekawe, okazuje się, że jestem w mniejszości. Z najnowszego badania Biblioteki Narodowej wynika, że w ciągu ostatniego roku tylko 38% Polaków przeczytało jakąkolwiek książkę. Nie jest to wynik zadowalający. Dlatego w moim artykule chcę Wam przybliżyć fantastyczną akcję „Książka na receptę. Recepta na sukces”, której celem jest zachęcenie do czytania najmłodszego pokolenia. Zapraszam do – nomen omen – lektury.

Co to za akcja?

„Książka na receptę. Recepta na sukces.” to projekt Fundacji Powszechnego Czytania i jedna z najlepszych kampanii społecznych promujących czytelnictwo, jakie kiedykolwiek powstały. Wykorzystuje, co zdradza już sama nazwa akcji, powszechne zaufanie do zawodu lekarza i tym znacząco różni się chociażby od prowadzonej przed laty kampanii „Czytaj dziecku 20 minut dziennie. Codziennie.”

Idea kampanii jest nowatorska, choć bardzo prosta. W 2019 roku przyłączyło się do niej 120 przychodni, które zapewniają opiekę medyczną około 6000 polskich rodzin. Lekarze pracujący w tych przychodniach wręczają rodzicom tytułowe recepty z zaleceniem czytania dziecku książek już od pierwszych dni życia. Wzór wygląda tak.

 

Recepta na książkę

 

Dodatkowo lekarz (pediatra, neonatolog), pielęgniarka lub położna, ma za zadanie przedstawić rodzicom najważniejsze zalety wczesnego rozpoczęcia przygody z lekturą. Rodzice dowiadują się dzięki temu, że czytanie dziecku przynosi liczne korzyści i ma niebagatelny wpływ na rozwój intelektualno-emocjonalny pociechy.

Skąd pomysł?

Z jednej strony chodzi o to, o czym już napisałam: wykorzystanie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) autorytetu lekarza. Skoro rodzice stosują się do zaleceń lekarskich i wykupują w aptece wszystkie przepisane preparaty, to prawdopodobnie równie poważnie potraktują sugestię dotyczącą czytania. Konwencja jest jednak obliczona także na wywołanie silnej reakcji u rodziców.

Wiele osób ma dość luźny stosunek do czytania. Znam rodziców, którzy inwestują ogromne środki i mnóstwo czasu w chodzenie ze swoimi dziećmi na różne zajęcia dodatkowe, kompletnie bagatelizując przy tym kwestię lektury. Nie zdają sobie po prostu sprawy z tego, że czytanie dziecku – i to już od pierwszych dni po wyjściu ze szpitala – jest znakomitą formą spędzania wspólnych chwil, działa na maluszka odprężająco, pozwala nawiązać jeszcze silniejszą więź.

Jeśli do tej pory nie czytaliście dziecku lub robicie to od święta, to przygotowałam dla Was moją „wirtualną receptę”. Sprawdźcie najważniejsze argumenty przemawiające za tym, aby jednak znaleźć te kilkanaście minut wieczorem i poświęcić je na wspólną lekturę.

Świetny sposób na odciążenie mamy

Zacznę od argumentu, który nie jest zbyt często przywoływany. Gdy spotykam się ze świeżo upieczonymi mamami i widzę, że są wykończone opieką nad dzieckiem, zawsze pytam o poziom zaangażowania partnera. Zdarza się, że słyszę: „On nie ma ręki do dziecka” albo „Mąż wraca z pracy wieczorem i nie ma już siły, żeby zająć się maluchem”. No to teraz na poważnie: czy przeczytanie dziecku kilku rozdziałów w książce lub pooglądanie z nim książeczki dla maluszków z obrazkami i krótkimi historyjkami jest ponad męskie siły? Śmiem wątpić.

Zachęcam, aby czytanie dziecku, zwłaszcza niemowlęciu, „zrzucić” na barki tatusiów. 20-30 minutowa sesja czytelnicza wieczorem jest świetnym sposobem na to, aby mężczyzna nawiązał jeszcze bliższą więź z pociechą, a mama w tym czasie mogła np. uciąć sobie drzemkę czy zafundować sobie dłuższą kąpiel w wannie.

Recepta na bliskość

Wielu rodzicom może się wydawać, że potrzeby niemowlęcia sprowadzają się tylko do jedzenia, spania i czystej pieluszki. To oczywiście nieprawda. Są liczne badania, które jednoznacznie wykazały, iż kilkutygodniowe dziecko bardzo pragnie bliskości z obojgiem rodziców. Czytanie na głos jest doskonałym sposobem na zaspokojenie emocjonalnych potrzeb maluszka, a później także starszego dziecka.

Bodziec dla rozwoju umysłowego

Mózg noworodka rozwija się pod wpływem najróżniejszych bodźców, czy to dźwiękowych, czy dotykowych, czy wzrokowych. Ich źródłem zdecydowanie może być lektura. Zauważmy, że książeczki dla najmłodszych dzieci są bardzo bogato ilustrowane, często też wzbogacone o elementy, których można dotknąć. Rodzic czytając zmienia tembr głosu, budząc tym samym dziecięcą ciekawość. Jasne, że maluszek nie rozumie, o czym jest dana opowieść na gruncie językowym, ale dla jego rozwoju umysłowego ważne jest to, że ma kontakt ze słowem mówionym, literackim, a nie tylko potocznym.

Wpływ głośnego czytania na rozwój intelektualny dziecka rośnie wraz z jego wiekiem. Im starsza pociecha, tym więcej rozumie z opowieści, może zadawać dodatkowe pytania, utożsamiać się z bohaterami, reagować śmiechem na zabawne sytuacje i okazywać najróżniejsze emocje. Wszystko to ma rewelacyjny wpływ na pracę mózgu, ponieważ angażuje go w stopniu, jakiego nie zapewni np. oglądanie bajek w telewizji.

plakat

Inwestycja w przyszłość

Wczesne wprowadzenie dziecka w świat lektury praktycznie gwarantuje, że pociecha nie będzie mieć wstrętu do książek na etapie szkolnym. Czytanie stanie się dla niej czymś zupełnie naturalnym. Psychologowie często mówią o tym w kontekście wypracowywania nawyku czytania. Jeśli lektura jest dla dziecka czymś przyjemnym (a jest, bo kojarzy się z chwilami spędzonymi z rodzicami), to w przyszłości nie trzeba będzie przymuszać pociechy do czytania książek obowiązkowych na lekcjach języka polskiego. Oczytane dzieci lepiej się uczą, sprawiają mniej problemów wychowawczych, po prostu lepiej radzą sobie w szkole.

Rozwijanie wyobraźni

Nic tak nie ćwiczy wyobraźni jak właśnie lektura. Jest to bardzo dobry sposób na obudzenie w dziecku ciekawości świata, otwartości na różnorodność, wypracowania w nim tolerancji i szacunku do innych. Wszystkie te cechy są bardzo przydatne w szkole, a później w dorosłym życiu.

Bogatszy zasób słownictwa

Dzieci mające stały kontakt z literaturą są inteligentniejsze: nie ma co do tego wątpliwości. Znacznie szybciej opanowują podstawy języka, łatwiej komunikują się z otoczeniem, wcześniej zaczynają mówić i robią to z wykorzystaniem słownictwa, którym mogą zaimponować np. nauczycielom.

Mniejsze ryzyko uzależnienia od elektroniki i Internetu

Dlaczego tak wiele dzieci spędza każdą wolną chwilę w sieci, wpatrując się w ekran smartfona czy komputera? Ponieważ nie znają innej rozrywki, nikt nie pokazał im alternatywy. Tutaj ogromna odpowiedzialność spoczywa na barkach rodziców. Często jest tak, że mówimy: „Nie siedź tyle przed komputerem, poczytaj coś!”, ale sami nie dajemy dziecku dobrego przykładu, spędzając wieczory na kanapie przed telewizorem. Wczesne rozpoczęcie przygody z lekturą powoduje, że czytanie jest dla dziecka czymś naturalnym, świetną rozrywką, sposobem na zabicie nudy.

Rady dla rodziców

Na koniec przygotowałam coś dla tych z Was, którzy może i chcieliby wprowadzić dziecko w świat czytelnictwa, ale nie bardzo wiedzą, jak się za to zabrać. Oto kilka cennych wskazówek:

  • Dobierajcie lekturę do wieku i percepcji dziecka – nie ma sensu „katować” trzylatka np. „W pustyni i w puszczy”, ponieważ jest to za trudna lektura i dziecko nic z niej nie zrozumie.
  • Dawajcie dobry przykład – nie może być tak, że z jednej strony zachęcacie dziecko do czytania, a z drugiej sami nie macie kontaktu z lekturami dla dorosłych.
  • Domowy rytuał – uzgodnijcie ze sobą, że choćby się waliło i paliło, to codziennie np. po kąpieli jedno z Was czyta dziecku książkę przez 20 minut. Może to być taki sam rytuał, jak np. jedzenie kolacji o 18.30.
  • Książka najlepszym prezentem – warto obdarowywać dziecko pięknie wydanymi książkami z okazji świąt, urodzin, imienin, Dnia Dziecka itd. Jeśli dziecko poczuje, że to „jego książka”, znacznie chętniej będzie po nią sięgać.

Wierzę w to, że należycie do grona czytających rodziców i dbacie o to, aby Wasze dzieci miały kontakt z literaturą. Jeśli natomiast wśród Waszych znajomych są osoby będące na bakier z książkami, powiedzcie im o akcji „Książka na receptę. Recepta na sukces.” i koniecznie pokażcie im ten artykuł.

2 Komentarze

  1. Marynia Deskur pisze:

    W imieniu Fundacji Powszechnego Czytania, organizatora „Książki na receptę”, bardzo dziękujemy za polecenie!

    • Wasza Pani Doktor pisze:

      Od wielu lat codziennie polecam w swojej pracy czytanie dzieciom książek. „Moi” rodzice zaczynają czytać książki dzieciom w oddziale intensywnej opieki neonatologicznej. Cieszę się, że taka akcja powstała. Z wielką przyjemnością rozpowszechniam ją gdzie tylko mogę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *