Ząbkowe tornado

Młodzi rodzice z niecierpliwością czekają na pojawienie się pierwszego ząbka u ich maleństwa.

Niektórzy nawet rozpoczynają wyścig, kto znajdzie więcej nowych mleczaków, mama czy tata. Innym wydaje się, że to juz zaraz, a w buzi nie dzieje się nic. Dobrze wiem, że może być to nieco frustrujące.

Kiedy zadebiutowałam w roli mamy, mojej córce pierwszy ząb wyszedł w okolicy roczku. A mniej więcej od skończenia przez nią 6 miesięcy, babcie i ciocie, każdego tygodnia wróżyły jego nadejście, że to już, teraz. Krążyły też różne teorie, że może tych ząbków nie będzie wcale.

Dlatego zacznijmy od tego, że nie ma jednego, „słusznego” wieku, w którym zęby powinny się pojawić. 

Statystycznie pierwszy ząbek ukazuje się uradowanym rodzicom w okolicy 5-8 miesiąca, ale zdarza się tak, że muszą oni poczekać na niego znacznie dłużej. Często sytuacja ta uwarunkowana jest genetycznie (pokrywa się z czasem wyrzynania zębów mamy lub taty). Jeżeli pierwszak pojawi się po 12 miesiącu życia mówimy o ząbkowaniu późnym. Czy jest to powód do zmartwień?

Nie, o ile podajecie maluchowi zgodnie z zaleceniami witaminę D. Wówczas pozostaje Wam tylko czekać, mniej lub bardziej cierpliwie. I cieszyć się z tego, że Wasze dziecko ma mniej okazji do nabawienia się próchnicy. Oczywiście sytuacja może być odwrotna. Co roku rodzą się w moim szpitalu 2-3 maluchy z zębami na pokładzie. Wówczas sprawdzamy, czy zęby nie mają sznas na wypadnięcie (czy się nie ruszają) i nie ma ryzyka zadławienia. Najczęściej dzieje się tak, że już w szpitalu chirurg szczękowy usuwa takiego ząbka. Czasem bywa i tak, że zęby pojawiają się w pierwszych miesiącach po porodzie.

Podobnie sprawa się ma z kolejnością wychodzenia ząbków.

Oczywiście na blogach parentingowych znajdziecie różne schematy, ale jeżeli uzębienie Waszego dziecka nie wpasuje się w nie, to nie musicie się tym martwić. Jeżeli będziecie korzystali z takiego kalendarza, to zwróćcie uwagę na to, że najczęściej u malucha 4 pojawiają się przed 3.

No dobrze, a teraz przejdźmy do kwestii, które interesują Was najbardziej. Istnieje grupa szczęśliwców, którzy nie dostrzegają żadnych objawów, towarzyszących ząbkowaniu.

Potwierdza to też ankieta, w której wzięliście udział na story. Bywa i tak, że pierwsze dziecko zalicza komplet objawów, a drugiemu ledwie pocieknie ślina. Od czego to zależy? Trudno stwierdzić. Na pewno jest tak, że część objawów kojarzonych z ząbkowaniem, związana jest zupełnie z innymi okolicznościami.

Zacznijmy od tego, że maluch będzie ślinil się niezależnie od pojawienia się pierwszego ząbka (związane jest to z rozpoczęciem pracy ślinianek). Tak samo wkładać będzie rączki i przedmioty do buzi, bo w ten sposób poznaje świat. Są to prawidłowe fazy jego rozwoju. Choć rzeczywiście, podczas ząbkowania zdecydowanie częściej ląduje w jamie ustnej dziecka, co z kolei zwiększa produkcję śliny i może powodować wysypkę na twarzy. Wśród innych objawów wymienić trzeba:

  • Podrażnienie (zaczerwienienie, zasinienie) dziąseł.
  • Spadek nastroju, rozdrażnienie maluszka, płacz, problemy ze snem i apetytem wywołane bólem, który może być odczuwalny, ponieważ substancje zapalne uwalniane w okolicy wyrzynajacego ząbka drażnią zakończenia nerwowe powodując ból.
  • Katar, który wynika z tego, że w tych dniach dziecko częściej wkłada do buzi rączki i inne przedmioty, na których znajdują się wirusy i bakterie powodujące infekcje.
  • Podwyższoną temperaturę. Choć w tym przypadku badacze wciąż się spierają, czy ma ona związek z ząbkowaniem czy nie. Pewne jest jedno, w przypadku temp. powyżej 38,5°C, przyczyny trzeba szukać gdzie indziej.
  • Kolejnymi kontrowersyjnymi objawami są wymioty i biegunka. Wiele z Was, szczególnie biegunkę wymieniło jako odpowiedź na pytanie zadane w ankiecie o najczęstsze objawy przy ząbkowaniu. Część naukowców jednak twierdzi, że muszą mieć one inne podłoże. Lekka biegunka nie stanowi podowu do obaw, o ile pamiętacie o nawadnianiu.

No dobrze, ale jak przetrwać ten trudny okres i przynieść ulgę maluszkowi?

  • Miłość, cierpliwość, jeszcze raz cierpliwość, bliskość i kawa (byle nie za dużo, kawy nie bliskości?).

 

  • Masaż dziąseł: gryzakiem żelowym, drewnianym, naturalnym (! najlepiej sprawdzą się schłodzone, ale nie zamrożone marchewka, jabłko i hit, który dzięki Wam odkryłam w ankiecie, seler naciowy), szczoteczka silikonowa nakładana na palec, gazik nasączony rumiankiem.

 

  • Bursztyn? Część z Was również stosuje tę metodę, choć nie jest ona zalecana z uwagi na ryzyko uszkodzenia błony śluzowej dziąsła lub uduszenia (w przypadku założenia naszyjnika na szyję lub połknięcia kamienia). Poza tym skuteczność bursztynu została naukowo obalona.

! To jest ważne. Być może narażę się niektórym z Was, ale stanowczo odradzam stosowanie żeli znieczulających z lignokaliną, benzykain czy salicylanem choliny. Połknięte przez dziecko, znieczulają jego gardło, zwiększając tym samym ryzyko zadławienia. Występuje też ryzyko zatrucia. Jeżeli chcecie zaaplikować maść lub żel zawsze sprawdzajcie skład (im krótszy, tym lepszy) i to, czy zawierają cukier. Najlepsze są oczywiście składy naturalne.

! Nie polecam też preparatów homeopatycznych, których działanie również nie zostalo potwierdzone naukowo. Te zawierające belladonnę są wręcz zakazane, bo mogą spowodować wystąpienie drgawek.

! To jeszcze jedno na koniec. Syropy z ibuprofenem lub paracetamolem. Zachęcam, żeby sięgać po nie tylko w wyjątkowych sytuacjach. Z mojej praktyki wynika, że rodzice nagminnie podają je dzieciom i to nie tylko przy ząbkowaniu, bo tak jest czasem latwiej o spokój. Nie tędy droga. W większości sytuacji dzieci tych syropów w ogóle nie potrzebują. Oczywiście, czasem należy po nie sięgnąć (również podczas bolesnego ząbkowania), ale niech to nie będzie Wasz pierwszy wybór.

A póki co życzę Wam dużo sił i cierpliwosci podczas ząbkowego tornado.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *